Zimna Zośka zmroziła sady

   Rekordowo niskie temperatury na Kujawach i Pomorzu spowodowały, że sadownicy z tego regionu rozpoczęli już wielkie szacowanie strat. Bo na zyski liczyć nie mogą. Wielu gospodarzy straciło roczne zbiory. Rolnicy podkreślają, że ich sytuacja jest patowa i czekają na pomoc państwa. Kolejne kredyty im jednak nie pomogą, bo nie będą mieli z czego ich spłacać.
 
   Niskie temperatury spowodowały, że sad Aleksandry Szulc z gminy Koronowo jest zdziesiątkowany. Strat po prostu nie dało się uniknąć. W podobnej sytuacji jest większość sadowników z Kujaw i Pomorza.

Paliliśmy ogniska, stosowaliśmy 2-3 dni przed zapowiadanymi przymrozkami specjalne środki, które powodują, że drzewko powinno być przygotowane na niskie temperatury. Niestety – to nie pomogło. Bo dziesięć stopni poniżej zera to już nie przymrozki, a regularne mrozy. A na to siły nie ma! Z tym nie zwyciężymy… Straty są ogromne: nie mamy ani czereśni, ani wiśni – opowiada.

   Już wiadomo, że owoców na rynku będzie mniej i będą droższe. Jabłonie, porzeczki, śliwy, czy wiśnie przemarzły. Niewiele drzew, szczególnie tych, które podczas przymrozków były w pełni kwitnienia, da się uratować. – Włożyliśmy bardzo dużo pieniędzy w opryski. Będzie trudno przeżyć ten sezon, bo praktycznie nie będzie żadnych zysków! Zaoszczędzimy jedynie na zbiorze owoców, ale co to za oszczędność przy takich stratach – mówi Małgorzata Umińska z Wtelna.

   Sytuacja gospodarzy jest skomplikowana, bo większość nie spłaciła jeszcze zaciągniętych kredytów po ostatnich przymrozkach. Tymczasem – jak twierdzą rolnicy – na zwrot z ubezpieczenia większość z nich nie ma szans. Na dodatek wciąż pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi. A trzeba pamiętać, że dla wielu rolników sad to jedyne źródło utrzymania nie tylko ich rodzin, ale także zatrudnianych pracowników.